Nie urodzisz mojego dziecka
Wiadomość
Na spotkanie z Agatą szedł trochę podenerwowany. Jej głos podczas rozmowy telefonicznej nie zapowiadał niczego dobrego. Wyczuwał nadchodzącą kolejną klasyczną kobiecą histerię. Nie lubił tego. Dlaczego laski tak łatwo wpadają w ten płaczliwy ton? – zastanawiał się i obmyślał jak najszybciej pozbyć się problemu. Po południu był umówiony z kumplami na małą strzelankę w wirtualnym świecie. Nie chciał rezygnować z zabawy, tylko dlatego, że jego kobieta coś sobie znowu ubzdurała i wymyślała kolejne nieistniejące problemy. On lubił wojskowy porządek, zresztą marzył o zostaniu zawodowym żołnierzem. Wszystko w życiu podporządkował, by ten cel osiągnąć. Wypatrzył ją z daleka, siedziała na ławce w parku. Kiedy podszedł bliżej, zauważył, że ma oczy zaczerwione od płaczu. Już chciał ją zbesztać, ale usłyszał:
- Jestem w ciąży, będziesz ojcem – powiedziała to bardzo cicho, nawet nie patrząc na niego.
- Co ty gadasz, jak to możliwe? – krzyknął.
-Jak, jak…ile ty masz lat, że pytasz mnie, skąd biorą się dzieci- odpowiedziała zaczepnie i to wyprowadziło go z równowagi. Nie lubił, kiedy drwiła z niego, a teraz robiła to w bezczelny sposób i to w momencie, kiedy spadł na niego poważny problem.
Eryk miał dopiero 22 lata. Skończył liceum o profilu policyjnym i przygotowywał się do egzaminu do szkoły wojskowej. Zabawa w rodzinę nie była mu potrzebna. Agata bardzo mu się podobała, była szczupłą blondynką o takich kształtach, że idąc z nią ulicą, widział jak przyciąga wzrok facetów. Lubił to, imponowało mu i wiedział, że mężczyźni mu zazdroszczą. Ale dla niego dziewczyna i rodzina to były dwie zupełnie inne sprawy. Nie wyobrażał sobie pieluch, krzyku bachora w środku nocy i swojej laski, która po urodzeniu dziecka zamieni się w rozlazłą kluchę, za którą nikt się nie obejrzy. Nie, to nie był świat dla niego. Nie taką rolę miał do odegrania w życiu.
- Nie płacz, poradzimy sobie – próbował ją pocieszyć i jednocześnie czekał na odpowiedni moment, by pochwalić się świetnym wyjściem z kłopotliwej sytuacji.
- Co masz na myśli? – krzyknęła. Wstała z ławki i patrzyła mu prosto w oczy. Jako podwórkowy łobuz znał doskonale ten wzrok. Wiedział, co on oznacza i co za moment może się wydarzyć. Był zdziwiony- takiej Agaty nie znał. Nie wiedział, co ma zrobić. To zachowanie tak go zaskoczyło, że przez dłuższą chwilę milczał, i z trudem wytrzymywał spojrzenie kobiety.
- Nawet nie mów tego głośno. W życiu się na to nie zgodzę i nie daruję, że zaproponowałeś takie rozwiązanie.
- Ależ kochanie…- objął ją ramieniem i próbował przytulić. Sprawnie wyrwała się z objęć i powiedziała – urodzę dziecko, nawet jak nie będziesz tego chciał.
Nie potrafił zapanować nad emocjami. W jednej chwili zamienił się w wulkan, który eksplodował, wyrzucając w górę tony energii. Kipiał złością.
- Jak to sobie wyobrażasz, ja mam zaraz egzamin do szkoły. Potem nauka, poligon, ćwiczenia, nie będzie mnie w domu – sięgnął po argumenty, które miały wszystko załatwić.
- Jesteś beznadziejny, nie wybaczę ci tych słów. Tak nie mówi prawdziwy mężczyzna – odwróciła się na pięcie i szybkim krokiem poszła w stronę wyjścia z parku. Nie zamierzał jej gonić. Niech przemyśli swoje zachowanie.
Świat wirtualny
Następne dni były ciężkie. Postanowił nie odzywać się do Agaty. Zaszył się w domu i większość czasu spędzał przed komputerem. Zabawiał się, strzelając do wirtualnych przeciwników. Początkowo pomagało to zapomnieć o kłopotach. Kiedy pod czaszką znowu pojawił się głos- będziesz ojcem, nie potrafił zapanować nad drżeniem rąk. Kończyło się to tragicznie, przeciwnicy bezlitośnie to wykorzystywali i zabijali go w świecie wirtualnym raz za razem. Ranking jego żołnierza leciał w dół na łeb na szyję. Żeby ratować sytuację, zmienił broń. Odtąd czekał na przeciwników w gruzach miasta, zaczajony tylko z nożem w ręku. Wysoko postawiona porzeczka zmusiła go do uważnej gry. Napawał się każdym śmiertelnym ciosem zadanym w serce, każdym poderzniętym gardłem. Krew na ekranie radowała serce.
- Nie, tak nie może być. Muszę to załatwić raz na zawsze – w końcu postanowił działać. Po tygodniu spędzonym w wirtualnym świecie wrócił na ziemię, do rzeczywistości.
Z ciężkim sercem poszedł do domu rodzinnego Agaty. Spodziewał się, że rodzice mogą go nie wpuścić. Nie miał dobrego kontaktu z jej ojcem, ale może dziewczyna wszystko przemyślała i uzna jego rozwiązanie za jedyne możliwe do zrealizowania.
- Niestety Agata powiedziała, że nie chce się z tobą spotkać, jeśli masz jej coś ważnego do powiedzenia, to najpierw zadzwoń – zakomunikował w drzwiach starszy mężczyzna. Z jego wyrazu twarzy domyślił się, że nie ma co negocjować. Najwyraźniej Agata we wszystko wtajemniczyła rodziców, a ci stanęli po jej stronie. Nie mógł zrozumieć, jak obce osoby mogą rościć sobie prawo do decydowania o jego życiu, bo przecież kłopot, jakim niewątpliwie jest dziecko, będzie się ciągnął za nim. Doskonale orientował się w sytuacji. Dziewczyna urodzi dziecko, poda go o alimenty i będzie żyła za jego ciężko zarobione pieniądze. Na jego osiedlu mnóstwo było takich matek, co w ten sposób załatwiły facetów. Dziecko podrzucą do rodziców i pędzą w piątek oraz sobotę na dyskotekę. Tylko zabawa im w głowie. Do roboty wcale się nie kwapią.
Obrócił się na pięcie i odszedł. Nawet nie powiedział dowidzenia. W głowie miał mętlik, w dużej mierze zaczął winić jej rodziców. To pewnie oni namówili córkę, by urodziła dziecko i za żadne skarby świata nie zgadzała się na aborcję. Dlatego postanowił dać jej jeszcze szansę. Odczekał jeden dzień i zadzwonił do dziewczyny.
- Cześć – rozpoczął.
- Część – odpowiedziała.
- Co słychać?
- Wszystko dobrze – krótkie odpowiedzi wskazywały, że będzie to trudna rozmowa.
- Zastanowiłaś się?
- Nie zmienię zdania, nie rozmawiajmy o pozbyciu się dziecka – zakomunikowała stanowczym głosem. Czuł jak znowu, wzbiera w nim złość.
- Co ty sobie myślisz, to nie tylko twoja decyzja. Nie zgadzam się, żebyś urodziła moje dziecko – teraz już krzyczał, nie przebierał w słowach.
- Moja, nic na to nie poradzisz. Możesz mnie zostawić, sama wychowam dziecko. Będę go kochała za nas obu – mówiła cicho, ale stanowczo.
- Obiecuję ci, że nie. Słuchasz mnie, nie pozwolę, by to dziecko się urodziło – wściekły odłożył słuchawkę. Od tej rozmowy każdego dnia obmyślał plan działania. W przerwach grał na komputerze. Strzelał do wrogów. Wirtualna krew lała się strumieniami po ekranie.
Jedyne rozwiązanie
W budynku panowała cisza, wszyscy domownicy byli już w swoich łóżkach i od dawna spali. Godzina pierwsza po północy na wsi to sam środek nocy. Rano, skoro świt trzeba ruszyć w pole do pracy, nikt tutaj nie zarywa nocki przed ekranem telewizora. Włamywacz sprawnie wskoczył do środka, przykucnął i zaczął nasłuchiwać, czy jego pojawienie się w mieszkaniu nikogo nie obudziło. Potem, cichutko na palcach poszedł w stronę sypialni. Poruszał się cicho, ale sprawnie, doskonale znał rozkład pokoi w domu. Bywał przecież tutaj wielokrotnie, ale teraz nie myślał o tym. Miał tylko jeden cel, chciał się zemścić i dokładnie wiedział, kogo pragnie ukarać. Złość i nienawiść dodawała mu odwagi. Do pokoju rodziców Agaty wpadł z impetem, już nie dbał o zachowanie ciszy. Zza pasa wyciągnął duży nóż, do nocnej wyprawy przygotował się dobrze, za pazuchą miał jeszcze jeden. Czuł jego ciężar, który dodawał mu odwagi. Teraz już wiedział, że nie ma odwrotu. Zresztą nie wahał się, wszystko dobrze obmyślił i zaplanował. Uniósł nóż do ciosu. Najpierw zaatakował mężczyznę, potem błyskawicznie przerzucił się na kobietę. Oboje nie przebudzili się, zginęli we śnie. Trochę żałował, że tak się stało, przecież zasłużyli na większą karę. Chciał zobaczyć strach przed śmiercią w ich oczach, ale nie było czasu na rozmyślania. Doskonale wiedział, że w domu znajduje się więcej osób, a on musiał odszukać i dopaść jeszcze Agatę. Z tym mogło być więcej problemu, bo nie wiedział, w którym pokoju położyła się spać. Nie miał pewności, gdzie jej szukać. Ruszył po schodach na piętro, jego krótka walka na dole chyba zbudziła domowników. Z pokoju wybiegła kobieta i mężczyzna. Nie ich szukał, ale musiał sobie z nimi poradzić. Kobieta zamknęła się w pokoju, to mu pasowało, nie chciał jej zabijać, ale mężczyzna rzucił się na niego. Zaczęli się szamotać, udało mu się uciec, to nie był czas na walkę, przecież kobieta, na którą polował, mogła się obudzić i uciec. Szybko zbiegł na dół, teraz już wiedział, w którym pokoju jej szukać. W mężczyznę rzucił nożem, chciał go trafić i unieszkodliwić, chociaż na chwilę. Jednak nie trafił, ostrze z wielką siłą odbiło się od ściany. Nie było czasu, żeby go szukać i załatwić napastnika. Miał przy sobie jeszcze jedną broń. Chwycił za rękojeść drugiego noża i pobiegł w kierunku pokoju, gdzie według niego spała Agata. Kiedy wpadł do środka, zauważył, że nie jest sama. Ktoś włączył światło, w pokoju były dwie młode kobiety, jego interesowała tylko ta w ciąży. Ale na drodze stanęła inna. Nie chciał jej zabić, zadał dwa szybkie ciosy w twarz. Polała się krew, wtedy w zasięgu jego rąk znalazła się właściwa osoba. Zadał kilka mocnych ciosów. Celował w brzuch, wiedział, że jest w 9 miesiącu ciąży. To nie były przypadkowe ciosy. On chciał zabić dziecko. To był jego najważniejszy cel. Nienarodzony musiał zginać. Chciał tego od samego początku, gdy dowiedział się o ciąży. Żadnych dzieci, nie chcę dziecka – pamiętał te słowa wypowiadane w nieskończoność. Nie pomogło, Agata nie chciała go słuchać. Pobiegła prosić o pomoc swoich rodziców, oni zostali już ukarani. Teraz przyszedł załatwić sprawę z nią i dzieckiem. Po kilku ciosach kobieta upadła na podłogę. Według niego rany były tak poważne, że nie mogła przeżyć, dziecko też – pragnął ich śmierci. Teraz już mógł uciekać, na twarzy miał kominiarkę, nie został rozpoznany. Szybko wybiegł, zostawiając kobiety w pokoju, zza jego pleców dobiegał krzyk rannej kobiety, gdzieś w oddali krzyczał ktoś inny. Robiło się gorąco, ale znał teren doskonale. Przeskoczył przez płot i pobiegł przez pola, chciał jak najszybciej znaleźć się w domu. Przecież nikt nie będzie podejrzewał go o dokonanie tej zbrodni.
Mężczyzna, który szamotał się z napastnikiem, pobiegł do sąsiadów prosić o pomoc i wezwać policję. Nie wiedział, ilu było napastników. Sądził, że to zwykłe włamanie i złodziej tylko dla ratowania własnej skóry rzucił się na niego. Napastnicy na pewno opuścili już dom. Obudził sąsiadów i poprosił o wykonanie telefonu na policję i wezwanie radiowozu. Potem wrócił do domu, by sprawdzić, jak wygląda sytuacja. W ręce wpadła mu siekiera. Uzbrojony czuł się pewnie. Już w korytarzu usłyszał krzyki kobiet. Pobiegł na piętro. To, co zobaczył w pokoju, przeraziło go. Agata leżała na podłodze w wielkiej kałuży krwi, nie poruszała się. Koszula nocna była podarta, a może nawet pocięta. Najwięcej krwi było w okolicy brzucha. Doskonale wiedział, że była w dziewiątym miesiącu ciąży. Przy niej klęczała jej siostra. Kiedy podniosła głowę, by zobaczyć, kto wszedł do pokoju, zauważył, że ma kilka ran na twarzy. Krew ściekała jej po policzku na koszulę. Nie zwracała na to uwagi, próbowała zatamować krwawienie u leżącej kobiety.
- Żyje, jeszcze żyje. Leć szybko i przyprowadź lekarza, jak przyjedzie pogotowie – rozkazała. Widziała siekierę w jego dłoni i domyśliła się, że napastnik już uciekł.
Mężczyzna zbiegł na dół, przeskakując po dwa stopnie. Zastanowiło go, że hałas nie zbudził gospodarzy. Wpadł do sypialni, zapalił światło i wtedy zauważył nieruchome ciała pięćdziesięciolatków. Pidżama i koszula nocna kobiety były całe we krwi. Nie ruszali się, podszedł bliżej. Nie wyczuł tętna. Był przerażony. Kto dla kilku skradzionych przedmiotów zabija dwie osoby? W głowie miał straszny bałagan, ale adrenalina dodawała mu sił. Teraz najważniejsze, by jak najszybciej dotarła tu karetka pogotowia. Wybiegł przed dom. W oddali zauważył pierwsze migające niebieskie światło.
- Lekarz, gdzie lekarz? Potrzebna jest karetka – krzyknął do policjanta wysiadającego z wozu.
- Za moment będzie, wyprzedziłem ambulans tuż przed waszą wioską.
Rzeczywiście za kilka sekund przyjechała karetka pogotowia. W pierwszej kolejności udzielono pomocy ciężarnej kobiecie. Zatamowano krwawienie i przetransportowano ranną do najbliższego szpitala. Od razu trafiła na stół operacyjny. Lekarze zaczęli walkę o życie dziecka i matki. Rany drugiej kobiety okazały się niegroźne. Jej życiu nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo.
- Wiem, kto to był – ranna w twarz kobieta krzyknęła w stronę policjantów. Ratownik w tym czasie zakładał jej opatrunek.
Policjanci wiedzieli już o zwłokach małżeństwa znalezionych w domu. Na miejsce wezwane zostały posiłki oraz technicy kryminalni. Wszystko wskazywało, że mają do czynienia z wyjątkowo niebezpiecznym bandytą.
- Kto? Przecież mówiła pani przed chwilą, że napastnik był w masce – dopytywał się policjant.
- Tak, miał zasłoniętą twarz, ale poznałam go po sylwetce, po sposobie poruszania. To był Eryk, chłopak siostry – oznajmiła.
Szybkie śledztwo
Podejrzany nie stawiał oporu, nie był też szczególnie zdziwiony wizytą policji.
Następnego dnia podczas przesłuchania złożył obszerne wyjaśnienia. Potwierdził,
że Agata była jego dziewczyną. Kochał ją, ale wiadomość o ciąży zaskoczyła go.
Nie zgadzał się, żeby dziewczyna urodziła jego dziecko. Namawiał ją do
usunięcia ciąży. Wielokrotnie z nią na ten temat rozmawiał, ale ona go nie
słuchała. Na koniec oznajmiła mu, że jeśli nie chce dziecka, to ona z nim
zrywa, a w wychowaniu dziecka pomogą jej rodzice. W domu u rodziców jest dość
miejsca, a i babcia chętnie zajmie się wnukiem. Jej siostra ma dwójkę małych
dzieci, więc kompani do zabawy też się znajdą. Takie postawienie sprawy
rozsierdziło Eryka, dlatego z zimną krwią przygotował zemstę na rodzicach
dziewczyny, a przy okazji postanowił zabić dziecko. Zeznania złożone spokojnym
głosem były wstrząsające. Następnego dnia przeprowadzono wizję lokalną,
podejrzany krok po kroku pokazywał, jak poruszał się po domu, zademonstrował, w
jaki sposób zabił rodziców swojej byłej dziewczyny i jak zaatakował ją samą. W
tym samym czasie lekarze w szpitalu prowadzili walkę o życie dziecka i jego
matki. Rany cięte brzucha były na tyle głębokie, że dziecko również doznało
urazu – miało ranę ciętą grzbietu i klatki piersiowej. Przez moment było w
stanie krytycznym. Za względu na ciężkie niedotlenienie mózgu lekarze
wprowadzili malucha w stan hipotermii.
Stan dziecka zaczął się poprawiać.
Wydawało się, że najgorsze ma już za sobą. Mały Adaś oddychał nawet sam, bez
respiratora. Jednak kilka tygodni później doszło do tragedii. Maluch zmarł,
lekarze byli bezradni, odniesione rany okazały się zbyt poważne.
Eryk ma tylko 22 lata. Skończył
liceum o profilu policyjnym i marzył o pracy jako zawodowy żołnierz. W szkole
średniej uczył się musztry, technik kryminalistycznych i ochrony mienia oraz
osób. Nauczyciele nie mieli z nim problemu. Zapamiętali go jako ucznia
spokojnego i niesprawiającego problemów wychowawczych. Nawet w sytuacjach
trudnych nie reagował agresją i złością. Jego konikiem była historia i
teologia, startował nawet w olimpiadzie w tych dziedzinach. Koledzy Eryka
opowiadają, że mnóstwo czasu spędzał przed komputerem. Był maniakalnym fanem
wszelkiego rodzaju strzelanek. Szczególnie
dużo czasu poświęcał na to hobby po zdaniu matury. Zamierzał dostać się do
wojska i czas zabijał, strzelając do wirtualnych przeciwników. Jednak biorąc
pod uwagę, że około 90% procent nastolatków przyznaje się, że lubi gry
komputerowe trudno w tym fakcie doszukiwać się podłoża patologicznych zmian w
jego psychice. Złożone wyjaśnienia bezspornie pokazują, że konflikt powstał w
związku z ciążą. Chłopak nie potrafił jednak wytłumaczyć, dlaczego tak bardzo
nie chciał zostać ojcem.
Eryk J. usłyszał cztery zarzuty: dwóch zabójstw 59-latków i dwóch usiłowań zabójstw kobiety oraz jej dziecka. Każdy z tych czynów został zakwalifikowany jako zabójstwo kwalifikowane. Kwalifikacja dotyczy motywacji podlegającej szczególnemu potępieniu. Za każdy z tych czynów grozi mężczyźnie minimum 12 lat pozbawienia wolności.
Personalia ofiar zmieniliśmy, W Kaliszu ruszył proces Eryka J.
Eryk J. usłyszał cztery zarzuty: dwóch zabójstw 59-latków i dwóch usiłowań zabójstw kobiety oraz jej dziecka. Każdy z tych czynów został zakwalifikowany jako zabójstwo kwalifikowane. Kwalifikacja dotyczy motywacji podlegającej szczególnemu potępieniu. Za każdy z tych czynów grozi mężczyźnie minimum 12 lat pozbawienia wolności.
Personalia ofiar zmieniliśmy, W Kaliszu ruszył proces Eryka J.
Powinna być w kodeksie karnym kara śmierci.
OdpowiedzUsuńTyle