Łowca burz
Znamy coraz więcej szczegółów makabrycznej zbrodni z Bolesławca. W piątek 22 lutego Sebastian R. rzucił się z nożem na swoją partnerką. Wcześniej wyrzucił z okna zwłoki 3-letniego dziecka. Kobiety nie udało się uratować. Morderca postrzelony przez policję trafił do szpitala.
32-letni Sebastian R. był doskonale znany pracownikom pomocy społecznej. Rodzina znajdowała się pod opieką kuratora, ponieważ często dochodziło do awantur.
Co znaczy takie wsparcie, mogliśmy się przekonać w feralny piątek. Tego dnia do mieszkania również zapukał kurator. Został wpuszczony, chwilę pogadali, powstał raport. Można powiedzieć rutynowa kontrola. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej nadzorował rodzinę, ale sytuację określał jako dobrą i rokująca poprawę.
Ktoś się pomylił! Po wyjściu kuratora doszło do tragedii. Zwyrodnialec rzucił się z nożem na dziecko. Zabił je i zakrwawione ciałko wyrzucił z okna z drugiego piętra na trawnik. Potem poszedł rozprawić się z matką swojego dziecka. Kobieta próbowała uciekać, jednak morderca zdołał zadać jej kilka ciosów nożem. Kobieta ratowała się ucieczką na klatkę schodową. Głośna awantura zaalarmowała sąsiada. Otworzył drzwi i wyszedł zobaczyć, co się dzieje. Zwyrol schował się w mieszkaniu. Na miejsce szybko dotarła policja i pogotowanie ratunkowe. Niestety kobiety nie udało się uratować.
Policjanci wezwali mordercę do poddania się. Ten jednak zabarykadował się w mieszkaniu. Nie było na co czekać, policjanci wywarzyli drzwi i weszli do środka. Sebastian R. próbował bronić się nożem. Padły strzały.
Los w takich przypadkach zawsze jest niesprawiedliwy. Choć morderca otrzymał postrzał w brzuch ciągle żył.
Trafił do szpitala. Był przytomny i odmawiał podpisania zgody na operację. Wielu pewnie teraz powie – trzeba było pozwolić mu umrzeć, nie operować!
Lekarze jednak postanowili go ratować. Trafił na stół operacyjny. I znowu okazało się, że potwór miał szczęście. Kula ominęła ważne organy. Jego życiu nic nie zagraża.
Okazało się, że morderca był pod wpływem narkotyków, bredził coś o misji od Boga, ale doskonale wiedział, co zrobił. Przyznał, że zabił kobietę i dziecko.
Sebastian R. w przeszłości już był karany za znęcanie się nad osobą z najbliższej rodziny. Niestety było to ponad 10 lat temu i wyrok się zatarł. Może czas pomyśleć nad zmianą prawa. Czy oprawca jest w stanie się zmienić? Można próbować odpowiedzieć na to pytanie, ale życie samo przynosi odpowiedź.
Czy kurator, wiedząc o jego przeszłości kryminalnej, inaczej by ocenił sytuację? Czy jego partnerka w ogóle wiedziała, z jakim potworem się związała?
Pytań jest wiele. To brutalne morderstwo pokazuje, że tak samo, jak w przypadku pedofilów, czy przestępców seksualnych należy wprowadzić nowe metody postępowania. Czas zacząć myśleć o normalnych obywatelach i zapewnić im bezpieczne życie.
Sebastian R. był dobrze znany również lokalnym dziennikarzom. Bardzo aktywnie udzielał się na forach internetowych. Znany był ze swoich radykalnych poglądów.
Oko za oko, ząb za ząb – tak skomentował czyn mężczyzny, który w obronie swojej kobiety przyłożył kijem golfowym napastnikowi. O matce, która nożem zabiła dwie córeczki, napisał – „kara śmieci to za mało”.
Czy wtedy już w jego chorej głowie pojawiały się mordercze myśli? Czy wiedział, że kilka tygodni sam nożem zabije dziecko i partnerkę?
Znowu możemy gdybać. Niestety zachowania takich potworów są nieobliczalne. Sytuację komplikują narkotyki, które wyzwalają najgorsze instynkty.
Sebastian R. próbował walczyć z potworem, którego istnienie zapewne przeczuwał. Angażował się w akcje charytatywne, jako wolontariusz działał w akcji Szlachetna Paczka.
Był też znanym łowcą burz. Na fotografiach uwieczniał rozbłyski piorunów. Wyjątkowo efektowne zdjęcia wysyłał do lokalnych mediów. Często były publikowane.
Sebastian R. jak nikt inny zasługuje na surową karę. Niestety dożywocie to najsurowsza kara, która może go spotkać. Sam w przypadku kobiety, która zabiła swoje dwie córki przyznał, że kara śmierci to za mało.
Może warto spytać samego potwora, jaką karę proponuje dla siebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz